Prawo finansowe

Kto stracił, a kto dopiero straci na restrukturyzacji Getin Banku

Piątkowy komunikat Bankowego Funduszu Gwarancyjnego o wszczęciu przymusowej restrukturyzacji Getin Noble Banku nie był zaskoczeniem dla rynku finansowego. Bank miał olbrzymią lukę kapitałową, od lat nie przynosił zysków, a plany naprawcze nie przynosiły oczekiwanych rezultatów. W tej sytuacji, częstszym pytaniem było nie czy, ale kiedy i jakie działania zostaną podjęte wobec Getinu. Na skutek piątkowej decyzji BFG o wszczęciu restrukturyzacji żaden z interesariuszy Banku nie zyskał, ale wielu albo już straciło, albo dopiero straci.

Pierwszymi interesariuszami, którzy muszą przełknąć stratę są akcjonariusze Banku. Posiadane przez nich akcje zostały na mocy decyzji umorzone. Mowa tu nie tylko o Leszku Czarneckim, który bezpośrednio i pośrednio kontrolował ponad 60% akcji Banku, ale również o drobnych akcjonariuszach, którzy akcje Getinu kupili na giełdzie licząc na odwrócenie złej passy Banku. Dziś ich akcje zostały umorzone, a zainwestowane w nie pieniądze wyparowały.

Stratni są również obligatariusze. Na skutek decyzji BFG umorzono obligacje o wartości nominalnej przekraczającej 700 milionów złotych. Inwestorami były tu zarówno fundusze inwestycyjne, jak również inwestorzy indywidualni – niejednokrotnie klienci samego Getin Banku, którym proponowano nabycie obligacji jako sposób lokowania kapitału.

O ile akcjonariusze i obligatariusze już dziś zrealizowali stratę, to lista stratnych bynajmniej nie jest jeszcze zamknięta. Z decyzji BFG dowiadujemy się, że w Getinie zostały kredyty walutowe oraz wszelkie roszczenia wynikające z dystrybucji przez Bank produktów ubezpieczeniowych i inwestycyjnych. Nie jest tajemnicą, że Getin posiadał znaczny portfel kredytów frankowych, a także, że agresywnie sprzedawał produkty inwestycyjne, których pierwotne zamierzenia, eufemistycznie rzecz ujmując nie zostały osiągnięte. To spowodowało liczne powództwa wytaczane zarówno przez frankowiczów, jak i przez zawiedzionych inwestorów. Dziś jedni i drudzy jadą na tym samym wózku. Ich roszczenia zostały w Getin Banku, a raczej w tym, co po nim zostało.

 

Jeśli chodzi o frankowiczów, to ci spośród nich, którzy zdecydowali się na wystąpienie na drogę sądową mogą nigdy nie odzyskać pieniędzy i to z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że Bankowy Fundusz Gwarancyjny może zgodnie z kodeksem postepowania cywilnego wnieść o zawieszenie postępowania sądowego toczącego się przeciwko podmiotowi w restrukturyzacji, a sąd  będzie musiał taki wniosek uwzględnić. Dodatkowo sytuacji frankowiczów nie polepsza fakt, że zgodnie z Ustawą o BFG postępowania zabezpieczające wobec podmiotu w restrukturyzacji podlegają umorzeniu. Jeśli więc kredytobiorca w ramach zabezpieczenia został zwolniony z obowiązku płacenia raty kredytu, to może się okazać, że wobec umorzenia zabezpieczenia pozostaje on w obowiązku płacenia raty zgodnie z zawartą umową o kredyt. Drugą przeszkodą w odzyskaniu pieniędzy, nawet jeśli BFG nie będzie występował o zawieszenie postępowania, jest brak możliwości wszczęcia postępowania egzekucyjnego, co wynika wprost z ustawy o BFG. W praktyce oznacza to tyle, że kredytobiorca po wygranym sporze będzie zdany jedynie na dobrą wolę administratora, który może zdecydować o wykonaniu zapadłego wyroku, albo nie. W takiej sytuacji kredytobiorcy nie przysługują żadne środki prawne pozwalające na wyegzekwowanie zapadłego wyroku.

 

W analogicznej sytuacji do frankowiczów są ci klienci Getinu, którzy dali namówić się na zakup ubezpieczenia z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym, funduszy inwestycyjnych, czy papierów wartościowych. Dziś wytoczone przez nich powództwa mogą zostać zawieszone, co w praktyce oznacza, że wyroku nie doczekają się nigdy, a nawet jeśli BFG nie wystąpi do sądu z wnioskiem o zawieszenie postępowania, to uzyskany wyrok nie będzie możliwy do wykonania w drodze postępowania egzekucyjnego.

 

Oprócz prawnych ograniczeń związanych z dochodzeniem i egzekwowaniem roszczeń od banku w restrukturyzacji, problematyczne może być również spełnienie roszczeń klientów z powodów czysto ekonomicznych. Majątek który pozostał w Getinie może się okazać niewystraczający dla zaspokojenia roszczeń wszystkich poszkodowanych.

 

Paradoksalnie jeśli powództwa klientów Getinu zostaną oddalone, to klienci jako przegrywający spór będą musieli zapłacić Bankowi zwrot kosztów procesu, w tym zwrot kosztów obsługi prawnej. To powoduje, że klient zawsze jest na przegranej pozycji – jeśli spór zostanie zawieszony, to wyroku nie usłyszy nigdy. Jeśli wygra to nie będzie mógł wszcząć egzekucji, ale jeśli przegra to będzie musiał zapłacić.

Udostępnij: